Ziniol i ja
Marzenia się spełniają. Serio. Kiedy zacząłem się kręcić tak "poważniej" przy komiksach tzn. coś tam próbowałem mazać, więcej czytać, rozglądać się szerzej w temacie itd., dowiedziałem się o istnieniu takiego tworu jak fanzin. Chcąc się dowiedzieć cóż to jest za ustrojstwo postanowiłem zamówić jeden z wydawanych wówczas periodyków. I tak trafiłem na Ziniola. Jednym z pierwszych numerów jakie przeczytałem, był TEN z rewelacyjnym szortem pt. "Mocz w zupie" Szcześniaka, Wojdy i Pałki. Czytając kolejne numery zamarzyłem sobie, że fajno byłoby narysować kiedyś komiks , który Lucek zechciałby zamieścić na łamach swojego kserowanego pisma. Minęło kilka lat i historia, która wyszła spod moich cienkopisów do pomysłu Bartka Sztybora, znalazła się w nowym, eleganckim, reaktywowanym Ziniolu, który z kserowanego zina przeobraził się w drukowany, grubaśny, pełnokrwisty magazyn. Są teksty i szorciaki, jest komiks w odcinkach i są zagraniczni goście. Pięknie jest. Kupujcie, a ja idę na wódkę.
5 komentarzy:
Gratuluję spełnienia marzeń zatem Piotrze :)
gratulacje, może i mnie kiedyś uda się coś do Ziniola strzelić. A pierwszy numer kupię, kupię. Po pobieżnym przejrzeniu wydawało sie ciekawie.
Gratulacje :) Fajny komiks.
Gratulacje!
A sam twór Twój bardzo fajny.
Dzięki za gratsy i krzepiące słowo, dobrzy ludzie.
Prześlij komentarz