E no, pewnie, że w eleganckich restauracjach to jest dobre żarło. Ja się strułem jakąś padliną zamówioną w robocie, z jakiejś zatęchłej budy. Przeważnie omijam szerokim łukiem kącik fastfoodziarzy i idę na tradycyjny polski obiad na stołóweczkie. Ale tego dnia się nie wyrobiłem, byłem głodny, fastfoodziarze zamawiali, skusiłem się i bach!
5 komentarzy:
Hahahahaha! Taki Prima Aprilis Ci zrobili.
Zjadłeś chińszczyznę a rzygasz japońszczyzną ?
Tak czepiam się P;
Chinol to potoczne określenie.
A te fastfoody to chyba najczęściej Wietnamczycy robią u nas.
Rzygam azjatczyzną:P
pałaszowaliśmy dziś z Olą w Kantonie przy Palladium. drożej niż w wietnamcach, ale i atrakcji nie ma.
E no, pewnie, że w eleganckich restauracjach to jest dobre żarło. Ja się strułem jakąś padliną zamówioną w robocie, z jakiejś zatęchłej budy. Przeważnie omijam szerokim łukiem kącik fastfoodziarzy i idę na tradycyjny polski obiad na stołóweczkie. Ale tego dnia się nie wyrobiłem, byłem głodny, fastfoodziarze zamawiali, skusiłem się i bach!
Prześlij komentarz